niedziela, 5 sierpnia 2012

Wróciłyśmy nad jeziora

Nie zmieniło się ono nic a nic, za to zmieniłyśmy się my - postarzałe o rok, wyniszczone, spoważniałe, rozleniwione, znające już R-N od a do z, nawet zdjęć już się nie chciało robić. Zmienił się domek, moim zdaniem (i będę go bronić!) na lepsze, ja zmieniłam kostium.
Atakowały nas osy, szerszenie, komary, ryby, żaby, ptaki, psy, my atakowałyśmy koty, przeżyłyśmy biały szkwał, a domek przeżył rozpalanie grilla w domku. Nie utopiłam się, choć moje rozpaczliwe próby wdrapania się na gumowe kółko zasługują na Złotą Malinę. Po drodze powrotnej odwiedziłyśmy okolice Wyszkowa, tzn Łazy i Szumin, gdzie każdy prawdziwy warszawiak ma działkę. Miła okolica, pachnie lasem, cisza i spokój, a po drugiej stronie drogi mieszka słynna rzeźbiarka koni i jeleni Anna Dębska.
W Szuminie mieszka Tysia, które ma mięciutkie takie takie, bardzo dobry serniczek, Rudego Pana i inne czworonogi z kopytami, pazurami i łapami. I zajmuje się dystrybucją nalewki Szumina Czar, która powali po dwóch kielkonach.
Zajrzałam na statystyki odwiedzin mojego bloga, i ujrzałam co następuje: odwiedziny ze wszystkich stron świata, w tym z Rosji (привет друзья, я очень рада ), ale i z Niemiec...?? WTF?? I z Linuxa? Kto korzysta z iPada  to wiadomo nie od dziś ;)

2 komentarze:

  1. czas płynie i ludzie się zmieniają... Podsumuję to taK: wszystko dobre, co się dobrze kończy! tempora mutantur et nos mutamus in illis. A ten pan na boisku, co stoi w bramce, to nie stoi tam za karę, tylko jest bramkarzem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. bo Tysia jest fajna :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...