niedziela, 27 grudnia 2015

Co Święta robią z ludzmi

Tak zdeczka mi się nudziło, tzn w przerwie między odkurzaniem a Muhtesem Yuzuil, weszłam na forum ulubione dawno porzucone, w temat Intymnie. Jakież to ludzie mają intymne problemy? Tyle że to nie o seksie jeszcze. Sama raz tam utworzyłam wątek pt. "Znajomi chłopaka mnie nie akceptują" (ci co zaprosili go na ślub samego) bo po prostu musiałam się wygadać.
Więc inne problemy pierwszego świata:

  • Jestem na studiach zaocznych, rodzice mi płacą za wsio a ja tygodniami siedzę i się nudzę, wegetuję. - No dziwne. Kto idzie na studia zaoczne i nie pracuje? W sumie ten co na państwowe się nie dostał i bogaty z domu.
  • Dawno nie byłem na imprezie a idę na sylwestra i nie wiem jak mam się zachować żeby mnie nie obgadali. - Facet? Seriously? Pedał. A gif z Sulejmanem musiał się pojawić!

  • Chłopak sprzedaje moje brudne majtki na allegro - :D:D Przedsiębiorczy młody człowiek, chociaż jakby do Japonii wysyłał to większą kasę by miał z tego.
  • Matka chłopaka dokarmia nas na siłę, daje nam tony żarcia na wynos. Co z tego że ja gotuję beznadziejnie, nie chceu od niej żarcia i już i prawie dochodzi do mordobicia!

  • Mówiłam mu nie na twarz, ale on i tak to zrobił! - Dobra, takiego wątku nie było ale musiałam wrzucić ten obrazek ze wspaniałą sceną animacji komputerowej.
  • Jestem księżniczką Izabelą i macie natychmiast mnie uwolnić...  Sjuljejman...nie wytrzymam jeśli mnie nie $%#@*&
Ja też mam problem z oglądaniem Muhtesem Yuzuil.

piątek, 4 września 2015

Wakacyjne must have

Już koniec wakacji, więc jako osoba która dwa razy powie a potem pomyśli - czas na notkę o wakacyjnym niezbędniku. Wakacje są wspaniałe the way they are, lecz niektóre rzeczy pomogą nam przeżyć je lepiej / łatwiej / oszczędzić trochę czasu, no bo przecież nie pieniędzy :P więc oczywiście miałam milion pomysłów ale teraz wyparowały.

soczewki kontaktowe
Cieszę się że wreszcie się zdecydowałam, namówiła mnie dziewczyna z pracy. Już dawno się zwolniła, ale przynajmniej mam takie o niej wspomnienie :P Koniec podwójnych okularów, w których wygląda się jak czopek nawet w najpiękniejszym miejscu. Btw okulary słoneczne na tym zdj nie są moje ofkors.

Początki były pieruńsko trudne, zakładanie, zdejmowanie, ale wszystko wynagrodziło wrażenie po pierwszej "aplikacji" i widzenie wszystkiego bez okularów ;) tylko okularnicy zrozumieją.

paznokcie hybrydowe
Niestety jest to pewien wydatek, ale miałam święty spokój że coś odpryśnie, złamie się. Zawsze, to znaczy przez 3 tygodnie miałam ładne (pod koniec średnio przez odrosty) paznokcie, które sprawiały wrażenie zadbanych. W sumie żałowałam że nóg też nie zrobiłam ale to już by było drogo.
Poza hybrydami polecam lakier powierzchniowy Essie Good to go - przedłuża trwałość, ale dla mnie tylko trochę. i nabłyszcza.

croscy
Crocsy te najpopularniejsze chodakopodobne były i są dla mnie czymś obleśnym. Brzydkie, może i wygodne ale za to jak wygląda...
Znalezione obrazy dla zapytania crocs damskieTen model też jest dosyć brzydki, nie lubię butów z paskiem przez środek stopy i jeszcze na kostce. Trzeba mieć nogi do nieba żeby jakoś w tym wyglądać.
Znalezione obrazy dla zapytania crocs damskieZnalezione obrazy dla zapytania crocs damskieZnalezione obrazy dla zapytania crocs damskie adriana Za to takie kroksiki są śliczne, prawie jak meliski za mniejszą cenę. Pokazuję w stonowanych kolorach, bo sama mam takie, i ten kolor pasuje do wszystkiego. Gdy się połączy z różem, wydaje się różowawy, a jak z zielenią - zielonkawy. Na początku strasznie mnie obcierały w pięty i mały paluszek, ale noga przywykła i teraz są bardzo wygodne.
uwaga
Nigdy nie zakładaj butów takie jak te na plażę. Gorący piasek wpada i zostaje, parząc nogę jak żelazne sapogi, jest to okrutne uczucie, zwłaszcza jak na plaży nie ma skrawka cienia by ochłodzić sparzone stópki.

ręcznik z decathlonu
Jest to ręcznik z mocrofibry szybkoschnący o jakiś tam wymiarach 130x80. Jest miły, szybko schnie, ma ładne kolory - ja mam różowy a Cyryl szary. I zwija się w taką zgrabną paczuszkę.

torba plażowa
Duża, większa, ogronma torba plażowa z Ikei sprawi że plażowanie jest łatwiejsze do spakowania. Wejdą do niej butle piwa, kapelusz, ciuchy, kremy, okulary. Nie wiem czemu ale na plaży po prostu ją zostawialiśmy i szliśmy do wody, mając nadzieję że plażowicze obok nawet nie proszeni będą patrzeć i pilnować. Tak też było - jak leży się na plaży to widzi się sąsiadów i kojarzy kto zostawił plecak na kocu obok. Pewnie jakby ktoś inny przyszedł myszkować, to nic bym nie zrobiła, chyba że byłabym pewna na pewno.

koc piknikowy
Różnią się wzorkiem i kolorkiem i pewnie ceną, my swój mamy z Netto w Ostródzie za 40 zł.
Składa się w zgrabną walizeczkę, jest od spodu podbity jakąś lichą pianką, która niby izoluje. Trudno z praniem, bo trzeba ręcznie z obawy o tą podszewkę kiepską, ale jest tylko na pikniki, więc co że trochę podśmiarduje spoconym kurzem.

Ostatnia pozycja to coś na upały, gdzie funkcjonowanie jest niemożliwe do przeżycia:
spryskiwacz
Znalezione obrazy dla zapytania spryskiwacz do roślinLekka wodna mgiełka otuli Cię ułudą ochłody, a co najważniejsze kosztuje parę złotych a woda z kranu za darmoszkę.

środa, 29 lipca 2015

Przedwyjazdowa biegunka

Jedź na wakacje, mówili. Będzie fajnie, mówili. I co? Poziom mojego stresu jest wyższy niż kryzys w Grecji. Poczynając od własnych potknięć ( zarezerwuj hotel na szybko, tydzień przed wylotem sprawdź go na holidaycheck-u i rycz godzinę), potknięć Cyryla (kąpielówki w magiczny sposób znalazły się u kogo innego) na ogólnej złośliwości świata kończąc. O znacznym ubytku kasy nawet nie wspomnę, bo okaże się że sama wycieczka to kropla w morzu. Dodajmy do tego depilację (80 zł), nowy kostium (209 zł) soczewki kontaktowe - choć tego pewnie i tak nie użyję, bo już mnie oko boli (210 zł jednodniowe na dwa miesiące) manicure hybrydowe (65 zł) książki (90 zł).
Chciałabym żeby czas się zatrzymał i godzina zero nie przybliżała się tak szybko, choć wiem że poczuję ulgę gdy wsiądę do samolotu. Jestem bardzo zestresowana, najgorsze że wylot o 6 rano i nie wiem czy kłaść się spać czy nie. Z drugiej strony - po powrocie z Bułgarii zostaje nam tylko tydzień urlopu i powrót do pracy, o czym nie chcę myśleć. Cieszę się na następny wyjazd do Suwałk, ale z drugiej strony - nie wiem czy przebije wyjazd pod namioty w zeszłym roku, a może będzie drętwo.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Pasjonujące rozrywki towarzyskie

Jako że życie w pracy to tylko 1/3 życia w ogóle - aż dziwne- czas popisać o moich szalonych pasjonujących rozrywkach towarzyskich. Są bardzo poważne, jak na osobą w moim podeszłym wieku przystało. Ponieważ często jestem samodzielnie oddelegowanym kierowcą, zwiększa się spożycie Lecha Free. W istocie rzeczy wszystko kręci się dookoła tego samego grona osób, jestem nudna jak nie wiem, ale cud że ktokolwiek poza moim kotem chce spędzać ze mną czas.



  1. Działka. Działka jest jaka jest, do roboty poza wylegiwaniem leżaka, hamaka, jazdą na rowerze, spacerkami, pracą w ogródku lub ogniskami/ grillami niewiele jest. Teraz otworzył się browar więc można siedzieć i tam. Ale pojechaliśmy z Cyrylem. W okolicy są inne atrakcje, których nie zwiedziliśmy, takie jak Nieborów, Arkadia, Łowicz no i tyle. Takie leniwe wiejskie życie.
  2. Rybactwo rybołóstwo wędkarstwo czyli wyjazdy niby to na ryby, ale w sumie na grilla i ognisko i picie piwa. Wędki właściwie to taki atrybut kamuflażu że piwo nie jest jedyną przyczyną wyjazdu, bo ryby łapią się przez przypadek jedynie. Miejsce jest jedno, jeziorko w odległości niewielkiej od dwóch kumpli nierozłącznych jak paski na dresie. Miejscówka niby ok, ale nic specjalnego. Przypomniałam sobie jak kiedyś jechaliśmy na grilla za Łomianki, tam też było jeziorko. No to jednak była większa masakra.
  3. Rozrywki inne, takie jak:
  • Dni Ursynowa i koncerty Vavamuffin i Braci. Całkiem miła rozrywka, siedzenie na górkie i picie z puszkie, słuchanie muzykie.
  • Wyjazdy zwiedzanie okolicy jak tężni w Konstancinie ;) piękny park i eskadra kaczuszek, no i te solanki, po prostu +100 do zdrowia.
  • Spotkania towarzyskie Balkon Party z koleżankami z pracy. Więc towarzystwa w których się obracam to: towarzystwo "Z klubu Vegas", tam przynajmniej czasami pojawiają się nowe osoby. Koleżanki z pracy, tzn wybrana wyselekcjonowana ekipa. Pokemony. Reszta to wolne elektrony, ale prawie że nie wpływają na pracę systemu.
  • No i wyjście do teatru Polonia na Shirley Valentine, jakimś magicznym zrządzeniem losu miałyśmy miejsca w drugim rzędzie i Krystyna Janda była na wyciągnięcie ręki.
  • Wyjście do kina, ale o czym tu gadać. Na Avengersów już 4 latki chodzą ...
Tic Taki bananowe takie sobie, choć z minionkami. A popkornowe dobre dla fanów karmelowego popkornu takich jak ja.

sobota, 9 maja 2015

Ospedale degli Innocenti

Oto mój wpis z pierwszego w życiu pobytu w szpitalu. Choć bałam się strasznie, gorsze było czekanie czy będzie lepiej czy gorzej. Dwie wizyty na SOR w Bielańskim, jedna zakończona powrotem do domu z powodu ZUM - niby radść, ale sprawa podstawowa nic się nie polepszyła, więc po tygodniu ta sama droga, czekanie pierdyliard godzin na numerek, przyjęcie i rozmowy z debilnymi stażystkami:
- Niech pani określi swój ból od 1 do 10.
- Ale mnie nic nie boli.
- A czy ból promieniuje?
<ściana>

Pierwszy wenflon na SORze

Przytulne łóżeczko na korytarzu. Blisko kibla, ale lampy w gały całą noc, bez kontaktu - telefon łądowałam w kiblu. Szczęśliwoe tylko 1 noc.

Pierwsza kroplóweczka, też na korytarzu.
Awans do normalnej sali, 3 łóżka, łazienka własna, telewizor - no na monety, ale zawsze coś, i WIFI!! łóżko przy oknie, wygodne w miarę, szafka z blatem.

Łazienka z ciepłą wodą (no trzeba było trawić) ale czysta, nowa. Tylko bez lustra... Lustro było w kuchni i w łązience dla odwiedzających :P


Typowe danie obiadowe. Zupa jakaś tam, dwie kulki kartofli, sałatka np. marchew z pietruszką O_O i sztuja mięsa. Kotlet rybny np.

Niebieski wenflon dla niemowlaczka.

Przebój mody szpitalnej, leggingy norweskie. Przynajmniej ja sie przebierałam w piżamę i odzienie codzienne, inne staruchy all day w pasiastych piżamach suwały po korytarzu.


Racja żywieniowa. Jabłka zjadłam, kawę piłam i herbatą reszta w większości wróciła do domu.

Cytuję: "Wspaniałe ujęcie ukazujące radość z podróży przeplataną wzruszeniem z powodu odzyskania zdrowia ". Dobry kolega Michał przyjechał i zabrał mnie w tego miejsca boleści.

Nalana od sterydów gęba i włosy nie myte od tygodnia. Ale czesałąm sie w dobierany i wszystkim się podobało. Albo tak mówili tylko.

Tak spędzałam dnie. W sumie było spoko, relaks, ktoś odwiedzał, można było pogadać lub oglądać Wspaniałe Stulecie.


Inny obiad. Niewiele różni się od pozostałych, tylko jak pokroić sztukę mięsa bez noża? Nie dawali noży, każdy miał własny. Przez ilo,ś,ć zup mlecznych stwierdziłam że jednak nei mam alergii na laktozę.

Karta dokonań medycznych. Ciśnienie pierwsze mierzyli o 6, więc nie dziwne że jak u trupa.
To co można porabiać w wolnym czasie. Jeść sushi z biedronki.

Kroplóweczka i widoczek i obsrana szyba.




niedziela, 29 marca 2015

Chamski letni podryw

Miałam napisać recenzję perfum mojego życia, ale aktualnie zalatuje mi pod nos gipsem Cyryla. Noga nie myta od dwóch miesięcy wyhodowała dyskretny aromat żula, co nie sprzyja opisom kwiatowych aromatów.

Z nadejściem wiosny zmieniliśmy czas na letni. I oto chwila na refleksję, gdyż w 2009, 27 marca gdy czas się przesuwał, Cyryl Weronikę poznał ;) Było to na imprezie u Cyryla na Wileńskiej, gdzie poszłam z kolegą Zbysiem i koleżanką Olą i Kubą "z grzywką". Pamiętam że moje serduszko wtedy mocniej nie zabiło, gdyż jeszcze nie uwolniłam się z emocjonalnego bagna poprzedniego związku *.
Ale po paru spotkaniach się umówiliśmy do Studenta, i godzinę całowaliśmy się na ławce w parku :P I tak to poszło.
 I po 6 latach Cyryl jest unieruchomiony w domu a ja poszłam z koleżanką na koncert Braci Figo Fagot. Aż sama się sobie dziwiłam że tak bardzo chciałam, czy to były te dni w miesiącu, czy już miałam dość siedzenia w domu, czy potrzebowałam chamskiej rozrywki czy coś innego? Poziom emocji wyższy niż zazwyczaj, bałam się że jak Cyryl na swojej samotnej imprezie coś sobie zrobię, np. złamię nogę. Perspektywa oglądania King Konga i jedzenia czipsów - zwykle tak kusząca - straciła blask, a ja z prędkością światła tuptałam na przystanek. Koniec końców wyjście było bardzo udane, wybawiłam się za cały czas spędzony z kaleką w domu, trochę jak pies spuszczony ze smyczy. Niestety nie posiadam słit foci do upięknienia notki, ale co za różnica, gdy czytelników niewielu ;)






_________________________
*(który trwał 4,5 roku a powinien 2 miesiące, Bożenko jaka byłam głupia i chodziłam z nim tylko aby nie być sama i byłam zafascynowana ideą chłopaka, a potem już przyzwyczajenie druga natura nie pozwoliły tego skończyć, aż wreszcie w Halloween 2008 nie przyniósł mi krzesła w Tattoo i na następny dzień się z nim pożegnałam. Przed miesiąc, góra dwa byłam na emocjonalnym haju ze swej odważnej decyzji, a potem już chciałam wracać od skurczów macicy i trochę tak było, a serduszko znów zabiło mocniej, a on mówi: od 2 lat Cię nie kocham ale tak wygodnie być razem - więc było friendzone masakra, aż pojawił się Cyryl)


wtorek, 17 marca 2015

Kózka skakała

Taki mamy klimat, że czasami są urodziny, czasami w zimę, i czasami jak ktoś na nie pójdzie to popije za dużo i spadnie ze schodów (lub nie wiadomo w sumie, może pług śnieżny potrącił lub drzwi przytrzasnęły lub dziki kot poszarpał) i noga złamana.
Tak więc Cyryl nogę złamał w stawie skokowym z przemieszczeniem i uszkodzeniem więzadeł. Dwa tygodnie w szpitalu jak w mordę strzelił spędził. Ale nie o jego niedoli tu piszę, tylko o mojej, bo przez niego zostałam na dwa tygodnie sama z kotuczkiem. I nigdy przenigdy nie mieszkałam tyle sama, zawsze z rodziną, siostrą i w końcu Cyrylem.

Minusy są takie że bałam się jakiś paranormalnych aktywności, bo jestem strachliwa. Ale tylko w nocy przed snem, i tabletki uspokajające pomagały ;) Minusem jego wypadku jest też wzmożony kontakt z jego matką, która:
a) chciała pozwać chyba schody które przewróciły Cyryla
b) kazała mi wylać cały alkohol z domu, na wszelki wypadek (oh, gdyby wiedziała że mam wodę brzozową w łazience...)
c)chciała żebym ja chodziła do prokuratury pozywać te schody
d) kazała mi gotować i robić zakupy - jakbym normalnie tego nie robiła


Niestety nie mogłam w pełni rozkoszować się czasem samotności, bo moje dni wyglądały: praca, szpital, dom i spać. Dzięki też temu minęły bardzo szybko. Wnioski z mieszkania samemu:
- nikt nie śmieci poza mną
- jak coś gdzieś zostawię, to następnego dnia tam to znajdę. No chyba że kot znajdzie to pierwszy
- nikt mi podstępnie nic nie zje
- nikt nie zajmuje łazienki
- żaden owłosiony orangutan nie brudzi wanny włosami
- mogę zapraszać koleżanki i nikomu nic do tego
- kot był zupełnie nieznośny bo tylko jedna bestioszkapa się nim zajmowała.

A teraz już prawie miesiąc Cyryl siedzi w domu wychodząc do lekarza, i raz poszliśmy do kawiarni. Pojechaliśmy tzn.





czwartek, 8 stycznia 2015

Ludzie czy pasożyty

Organizmy żywe wchodzą ze sobą w różne powiązania. Oddziaływania te (interakcje) są zależnościami pomiędzy osobnikami tego samego gatunku albo między różnymi gatunkami.
Jasna sprawa. jako jedyny gatunek, który rozwinął cywilizację, łączymy się w pary, grupy, skupiska. Niektóre dobrowolnie - znajomi, partnerzy, a inne są narzucone - klasa w szkole, praca. Dobrze jest, gdy w tej grupie można odnaleźć z kimś wspólny język. Gorzej, gdy tylko się tak nam wydaje - kogoś polubiłam, ale okazuje się że ten ktoś mnie nie, albo tylko patrzy żeby mnie wykorzystać. Czasami zdarza się, że ktoś polubił mnie, a ja jego nie - i wtedy sam się prosi o bycie wykorzystanym. Ta sytuacja zdarza się rzadko niestety.
Jakie rozróżniamy formy współżycia? Między innymi gatunkami, bo zwierzęta nie ludzie, potrafią się jakoś dogadać. Jedna sikorka drugiej nie wepchnie kotu do paszczy.
Mutualizm - ( symbioza obligatoryjna) jest to ścisłe współżycie dwóch gatunków. Gatunki przynoszą sobie nawzajem korzyści. Są tak ściśle powiązane, że nie mogą żyć bez swojej wzajemnej pomocy.
To ideał związku partnerskiego ;) Mam nadzieję , ża mój związek, w którym on leży na kanapie oglądając 1 z 10 ( i nie wie co to znaczy Dulce et decorum est pro patria mori =='), a ja piszę bloga i gotuję obiad, też do tej grupy należy.
Protokooperacja - współżycie 2 organizmów, niekonieczne ale dające korzyści obu stronom. Może być tylko okresowe.
Być może to sytuacja, w której dotrzymujemy towarzystwa innej osobie, np. na studiach - koleżanka gwarantuje nam wkręcenie się w interesujące towarzystwo, a my pomożemy jej i damy notatki. Pożyczymy książkę, zrobimy ściągi, w ogóle napiszę za nią egzamin... nie, do niczego taka współpraca! Prędzej: ktoś organizuje fajny wyjazd, jak pod namiot do Finlandii a ja łaskawie decyduję się zaoferować moje wspaniale towarzystwo.
Komensalizm - daje korzyści tylko jednej populacji, gdy druga jednak nic na tym nie traci, nie szkodzi jej to.
Inaczej współbiesiadowanie. A tutaj nie umiem wymyślić żadnego przykładu. Widać u ludzi taki układ nie ma miejsca. Może: ktoś nie jadł ciasta, bo się odchudza, więc ja je zjem. Koleżanka ma fajnego kolegę, ale go nie podrywa, więc ja sobie go biorę...a imię jego Cyryl.
Neutralizm to typ obojętnego współżycia jednej populacji wobec drugiej, kiedy organizmy żyją w tym samym ekosystemie ale nie wchodzą w bezpośrednie relacje (np. sikorka i kaczka).
Czyli ja i reszta ludzi żyjących na naszej planecie! Co za mizantropijne wyznanie, ale jeżeli relacje nie podpadają pod wyżej wymienione, prędzej mogę stracić niż zyskać z takiego związku. Nauczona przez doświadczenie życiowe, ludziom nie należy ufać, bo zaoferują ci kopa w dupę i poprawią miłym słowem. Nie należy tez być przesadnie szczerym, bo : Szczerej Kasi majtki widać! Interpretacja według uznania.

Konkurencja - organizmy rywalizują ze sobą o zasoby środowiska np. o światło czy pokarm. Konkurują organizmy, które żyją w tej samej niszy ekologicznej. Ze skrajnego punktu widzenia; nie należy pomagać innym, gdyż konkurujecie o powietrze na tej samej planecie / o pracę / oceny / samca. I mogą się zmienić w zombie w czasie zombie apocalipse. Oczywiście, co to byłby za świat, należy więc umiejętnie wyważyć szale, żeby przejść w stronę protokooperacji lub mutualizmu: ja uczę dziecko kuzynki a ona mi leczy zęby.
I dochodzimy do sedna tego przydługiego wywodu, czyli ostatecznej formy współżycia społecznego:
Pasożytnictwo- jedna populacja żyje kosztem drugiej, czerpiąc z niej przez długi czas pokarm.
Teraz myślimy o naszych znajomych... i kto z nich jest pasożytem? Kto tylko truje de..
czy masz to, tamto, czy mi dasz, kupisz, zrobisz kanapkę bo mam dwie lewe ręce, powiesz tabliczkę mnożenia, bo pewno znasz lepiej niż kalkulator, poradzisz jak uprać skarpetki bo jestem debilem. Ile to przyjaźni rozpadło się, bo ktoś odmówił zrobienia jakiejś głupoty. I starasz się być pomocny, pożyczasz te notatki, potem Ci je gubią. Mówisz że coś zrobisz, tracisz pół życia, a potem i tak jest że źle. Pytam sama siebie: czemu więc nadal znajomić z tymi ludżmi?
Więc motto: Gdy Cię o coś proszą, to zrób źle, więcej Cię nie poproszą!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...