środa, 24 czerwca 2009

Jak śliwka w barszcz!

Ukraiński! Sama nie wierzę w to co się dzieje, że ja- wieczna malkontentka, wiecznie z nosem na kwinte, chlipiąca w poduszkę przez M., narzekająca na życie i niesprawiedliwość tego świata - uśmiecham sie od ucha do ucha, sama do siebie, na ulicy, w autobusie. Naprawdę nie myślałam że to możliwe, spotkać kogoś w sam raz dla mnie, i to w sumie tak szybko. To nie był grom z jasnego nieba, ani długie i skomplikowane podchody, obyło się bez wzdychania, płaczu z nieodwzajemnionego afektu. Wszystko toczy sie jak powinno, nie za szybko, w sam raz. Powoli znowu przyzwyczajam się do mówienia "ja i mój chłopak", do szybszego bicia serca przed spotkaniem, znowu mam komu i chcę sie podobać.

W sobotę byliśmy na Starym Mieście / Podzamczu na Wiankach, pilismy piwo na Barbakanie, potem zeszliśmy na dół oglądać fajerwerki, było naprawdę klimatycznie - masa ludzi na środku ulicy, muzyka. Fajerwerki były naprawdę kosmiczne, świetny pokaz. Wszystko było zaplanowane, zsynchronizowane z muzyką i rzeczywiście robiące wrażenie - a to jak fontanny, czy spadające gwiazdy, wybuchy albo rozkwitające kwiaty. Robiłam nawet zdjęcia komórką, tylko była ustawiona mała rozdzielczość niestety, ale i tak widać jakie piękne fajerwerki miałam na nowy początek






Plan został wykonany, są wakacje i mam chłopaka, naprawdę zależy mi żeby było to coś na stałe! To az głupie co napisze, ale trzeba dać życiu szansę. Nawet gdy - odpukać - nic z tego nie będzie (nie chcę się za wcześnie nakręcać) to tego, co teraz czuję nie zabierze mi nikt. Ja i Cyryl... kto by pomyślał! :D a co to za piękne imię! Tylko jak to się zdrabnia, bo chyba nie Ciri :P nie wpadłam na to wczesniej, że Sapkowski daleko imion nie szukał.

Inna nowość: zarejestrowałam sie na studia, na drugi kierunek: anglistykę w kolegium nauczycielskim. Nauczycielką być nie mam zamiaru, ale tam można nauczyć sie dobrze i za darmo dwóch języków, to dobre uzupełnienie dla historii sztuki. 

poniedziałek, 15 czerwca 2009

Szukajcie a znajdziecie

Rozejrzałam się dookoła, zobaczyłam i znalazłam. Znalazłam kogoś, o kim cały czas pamietam, na myśl o kim od razu sie uśmiecham.

To nie mogło dłużej tak trwać - mimo że zerwałam z Maćkiem, cały czas nas coś łączyło, szczególnie jak zaczęły się jego problemy. Dobrze wiedział, że wróciłabym do niego, gdyby tylko zechciał. Dzięki Bogu, nie zechciał. Nie wyobrażam sobie wrócić do tego czegoś, wszystkich problemów kóre na nazwisko maja K.... Maciek nadal jest, i będzie dla mnie wazny, jako ktoś z kim przeżyłam prawie 5 lat, i kto mnie zna jak nikt inny. Ale nic wiecej.

Na szczęście - pewnego marcowego dnia poszłam na imprezę z koleżanką do kolegi jej kolegi. A tym kolegą był właśnie Cyryl ;) (ten o nazwisku tej z chałką na głowie)  wtedy cały czas miałam jeszcze Maćka w głowie, niestety. Jedno spotkanie na piwie ze znajomymi, drugie spotkanie , trzecie , zawsze siedziliśmy obok siebie - na początku przez przypadek, po raz drugi z premedytacji, po raz trzeci przy chęci z obu stron. I tym razem było jak ma być powinno:  przyniósł krzesło, i piwo! :) pzregadaliśmy ze 3 godziny, okazało się że zainteresowanie jest odwzajemnione...

Odprowadził do domu, po drodze trochę nam się zeszło. Bo przecież: to nie sztuka zakochać się na wiosnę! 

Nie pamietam kiedy - i czy w ogóle tak sie czułam. Wszystko jest inne niż gdy zaczynałam chodzić z Maćkiem - i bardzo dobrze! Z tego co widzę, to porządny chłopak, który mieszka sam i jakoś daje rade sobie ugotować, posprzątać, studiować i jeszcze pracować.

Nie wiem, jak to się potoczy. Najpierw miałam wątpliwości, czy to ma zamiar sie toczyć w jakąkolwiek stronę, ale ma. Spotkanie w środę - tydzień po poprzednim!!! Szanse są pół na pół - wyjdzie dobrze albo źle. Z Maćkiem było miałam 100% szans że będzie, za przeproszeniem, chujnia. Są dwie dobre rzeczy, które odziedziczyłam z tego zwiazku : Ciocia Joasia i Maćkababcia.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...