czwartek, 31 maja 2012

To był maj



To był maj
A on mówi: to mi daj
Ona mówi: To se weź
Księżyc zaszedł
Ona też


Chyba takiej puenty ja nie będę miała, mam nadzieję. Od 18 maja siedzimy z Cyrylem z małymi przerwami razem - najpierw na Ursynowie, teraz na Pradze. Wiele wniosków mam z tego powodu: mniej osób w domu - więcej czasu na wszystko! Bo nie trzeba czekać na swoją kolej i nikt nie zawraca głowy głupotami. I o wiele mniej się je, gdy samemu trzeba ugotować. A w domu ugotują, nałożą i prawie do dzioba wepchną ;) Koniec studiów nadchodzi wielkimi krokami. Śniło mi się dzisiaj że w gotowej wersji pracy magisterskiej były podkreślone na niebiesko hiperłącza i korektorowałam je xD. Och napisać mgr to małe piwo, ale zrobić PDF bez numeracji na 1 i 2 stronie, a drugi z lustrzanymi marginesami...blee! Chciałam mieć zieloną okładkę, ale nie było takiej opcji, będzie granatowa.
Więc będą wakacje, a potem Sodoma i Gomora...może trafię do szpitala jak Iwona. Co prawda dziś już nie nienawidzę swojego życia jak wczoraj (test z ruska, drukowanie mgr, seminarium - 1,5h czekania i "Nie sprawdziłam pani licencjatu", korki i prezentacja o Unii Gospodarczej i Walutowej) Ale jest jednak na tym świecie miejsce dla mnie: Haters gonna hate.
Sen się spełnił. Wydrukowałam prackę mgr bez ostatniej strony...dwa razy z oprawą! Pół dnia spędziłam na naprawianiu tego w ksero. Wydałam stówę. I 310 na wznowienie studiów i dyplom, 50 na zdjęcia. Pół tysiąca na obronę. Nabrałam poczucia dystansu. I co z tego że masz ślicznie oprawione prace mgr, jak przez własną głupotę nadają się na śmieci (gdzie miałam ochotę je wyrzucić). Zresztą w ksero każdy drukował mgr lub licencjat... widać to nie takie trudne. I co to zmieni w moim życiu? Podsumowanie zmarnowanych lat!

czwartek, 17 maja 2012


Czego ciekawego dowiedziałam się ostatnio: renifery to jedyne zwierzęta które postrzegają spektrum ultrafioletu. Biegają z prędkością 80km/h (chyba z górki po lodzie pod wiatr spadając z urwiska). Kiedy pada deszcz, na ulicach są korki jak siemano. Mam nie ufać mężczyznom. Piwo Somersby jest pyszne, smakuje autentycznym jabłkiem, a nie zielonym jabłuszkiem z kostki do kibla jak Redd's. Jest też o wiele lepszy od Shade Cider, który dostałam od Streetcomu last year. To z kolei smakowało jak rozwodniony szampan z mniejszymi procentami. Co właśnie zobaczyłam: Somersby, produkt marki Carlsberg, na zachodzie ma etykietę Apple Cider, a w Polsce Apple Beer Drink. Dlaczego?  Inne dobre piwko to Lech Shandy. W tym wypadku można się trochę oszukać, bo puszki mają tylko 440 ml, co w połączeniu z małą ilością alkoholu...tworzy idealne połączenie na górskie wycieczki. Orzeźwiający cytrusowy napój, mało słodki w porównaniu do np. Redd's Sun. Hmmm, prawdziwa ze mnie ekspertka od spraw piw smakowych! Lubię Desperadosa, ale jest w tej chwili bardzo popularny, zwłaszcza te wielkie butelki 600 ml, a w barach drogi. A Somersby 440ml w Sphinxie kosztuje tyle co duży Okocim, 7,9zł. Śą jeszcze piwka miodowe, Ciechan, Łomża i jakieś wynalazki jak Trybunalskie. I 'Wiśnia w piwie', 'Jabłko w piwie'. Z piwa zwykłego preferuję Łomżę/ ew. Kasztelana niepasteryzowanego, ale nie lubię brązowych butelek. I wszystkie te informacje o mnie nie pomogły Cyrylowi, który, kiedy miał podjąć decyzję jakie piwo mi kupić na BP w Zakopanem, kupił malinowego Redd'sa.
 Nigdy nie piję malinowego! Chciałam żurawinowego, a ten zamiast czytać na puszce, wziął czerwoną (a nie czarną).
Pusheen obrazuje mój stan przejedzenia-bliskiego pęknięcia po Sphinxie wczoraj. Szliśmy do kina na The Avengers na 20:30, więc po seansie wszystkie jedzonka (może oprócz kebaba koło pewnej rurki) byłyby zamknięte. Znakiem tego poszliśmy przed kinem, (a do 18 jest promocja studencka) 3 godziny do początku filmu. Pizza shoarma była bardzo pyszna, a ja głodna i łakoma, więc potem tylko popuszczałam pasek od sukienki.
Rodzina wyjeżdża na działkę, i w tym samym terminie u Cyryla też chata wolna. Ja chcę mieszkać u siebie (muszę, kot zostaje) a on u siebie (komputer)... Ale ja potrzebuję więcej ciuchów i innych, więc jemu jest łatwiej się przenieść! (on ma 1 parę butów, please...)

środa, 9 maja 2012

Oscypki z owczej...

..chałupki,
gdzie górale owce ładują ...

Na ciężarówki i wiozą do Włoch na talerz.

Takie prawie że limeryki sobie tworzę, myśląc że mój blog powinien służyć do wyższych celów i zarabianiu grosza do grosza aż będzie kokosza lub koszka


Polecam, można się pośmiać nieźle, ale Ravic nie docenił, zwłaszcza 1:30 :P
Są blogi o ciuchach, o gotowaniu, może blog o gotowaniu w ciuchach? Nie, też już jest Kasi Tusk :/ O moich ciężkich przeżyciach nikt nie zechce czytać, o innych ja nie chcę pisać, obawiam się że zostaje mi nauczanie języka angielskiego :P albo książki, choć to też już jest, więc może moje gołe zdjęcia? Liczę na sugestie.
Tak mnie górski monumentalizm natchnął na parę pozytywnych myśli o negatywnym nastawieniu. Po co pchać się na górę i oglądać jak pięknie było na dole? Giewont z Kościeliska wcale nie wygląda jak rycerz, tylko jakaś zgnieciona czapka. Góry są, były, będą, a my nie -

He who was living is now dead 
We who were living are now dying 
With a little patience
"The Wasteland" T.S. Eliot

Takie przemyślenia sobie plotłam; więcej ten wyjazd postawił pytań niż odpowiedzi na temat mojego życia. Ostatnio to standard. A mamie w prezencie kupiłam matrioszkę ;) Bardzo piękna jak widać, ukraińska nawet zdjęcie z telefonu oddało jej urok, włoski i wzorki są wypalone. I pasuje do barokowego wystroju pokoju (nawet Rubens w ramie wisi)
Iwona wybrała sobie nowy telefon. Zobaczymy czy fajny ale to Nokia więc bateria długo trzyma i nic więcej, aparat słaby bez lampy (2megapix) bez Androida.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...