czwartek, 17 maja 2012


Czego ciekawego dowiedziałam się ostatnio: renifery to jedyne zwierzęta które postrzegają spektrum ultrafioletu. Biegają z prędkością 80km/h (chyba z górki po lodzie pod wiatr spadając z urwiska). Kiedy pada deszcz, na ulicach są korki jak siemano. Mam nie ufać mężczyznom. Piwo Somersby jest pyszne, smakuje autentycznym jabłkiem, a nie zielonym jabłuszkiem z kostki do kibla jak Redd's. Jest też o wiele lepszy od Shade Cider, który dostałam od Streetcomu last year. To z kolei smakowało jak rozwodniony szampan z mniejszymi procentami. Co właśnie zobaczyłam: Somersby, produkt marki Carlsberg, na zachodzie ma etykietę Apple Cider, a w Polsce Apple Beer Drink. Dlaczego?  Inne dobre piwko to Lech Shandy. W tym wypadku można się trochę oszukać, bo puszki mają tylko 440 ml, co w połączeniu z małą ilością alkoholu...tworzy idealne połączenie na górskie wycieczki. Orzeźwiający cytrusowy napój, mało słodki w porównaniu do np. Redd's Sun. Hmmm, prawdziwa ze mnie ekspertka od spraw piw smakowych! Lubię Desperadosa, ale jest w tej chwili bardzo popularny, zwłaszcza te wielkie butelki 600 ml, a w barach drogi. A Somersby 440ml w Sphinxie kosztuje tyle co duży Okocim, 7,9zł. Śą jeszcze piwka miodowe, Ciechan, Łomża i jakieś wynalazki jak Trybunalskie. I 'Wiśnia w piwie', 'Jabłko w piwie'. Z piwa zwykłego preferuję Łomżę/ ew. Kasztelana niepasteryzowanego, ale nie lubię brązowych butelek. I wszystkie te informacje o mnie nie pomogły Cyrylowi, który, kiedy miał podjąć decyzję jakie piwo mi kupić na BP w Zakopanem, kupił malinowego Redd'sa.
 Nigdy nie piję malinowego! Chciałam żurawinowego, a ten zamiast czytać na puszce, wziął czerwoną (a nie czarną).
Pusheen obrazuje mój stan przejedzenia-bliskiego pęknięcia po Sphinxie wczoraj. Szliśmy do kina na The Avengers na 20:30, więc po seansie wszystkie jedzonka (może oprócz kebaba koło pewnej rurki) byłyby zamknięte. Znakiem tego poszliśmy przed kinem, (a do 18 jest promocja studencka) 3 godziny do początku filmu. Pizza shoarma była bardzo pyszna, a ja głodna i łakoma, więc potem tylko popuszczałam pasek od sukienki.
Rodzina wyjeżdża na działkę, i w tym samym terminie u Cyryla też chata wolna. Ja chcę mieszkać u siebie (muszę, kot zostaje) a on u siebie (komputer)... Ale ja potrzebuję więcej ciuchów i innych, więc jemu jest łatwiej się przenieść! (on ma 1 parę butów, please...)

1 komentarz:

  1. Ogólnie wyjątkowo nudna notka. Ale zakończenie urocze :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...