Atakowały nas osy, szerszenie, komary, ryby, żaby, ptaki, psy, my atakowałyśmy koty, przeżyłyśmy biały szkwał, a domek przeżył rozpalanie grilla w domku. Nie utopiłam się, choć moje rozpaczliwe próby wdrapania się na gumowe kółko zasługują na Złotą Malinę. Po drodze powrotnej odwiedziłyśmy okolice Wyszkowa, tzn Łazy i Szumin, gdzie każdy prawdziwy warszawiak ma działkę. Miła okolica, pachnie lasem, cisza i spokój, a po drugiej stronie drogi mieszka słynna rzeźbiarka koni i jeleni Anna Dębska.
W Szuminie mieszka Tysia, które ma mięciutkie takie takie, bardzo dobry serniczek, Rudego Pana i inne czworonogi z kopytami, pazurami i łapami. I zajmuje się dystrybucją nalewki Szumina Czar, która powali po dwóch kielkonach.
Zajrzałam na statystyki odwiedzin mojego bloga, i ujrzałam co następuje: odwiedziny ze wszystkich stron świata, w tym z Rosji (привет друзья, я очень рада ), ale i z Niemiec...?? WTF?? I z Linuxa? Kto korzysta z iPada to wiadomo nie od dziś ;)
czas płynie i ludzie się zmieniają... Podsumuję to taK: wszystko dobre, co się dobrze kończy! tempora mutantur et nos mutamus in illis. A ten pan na boisku, co stoi w bramce, to nie stoi tam za karę, tylko jest bramkarzem ;)
OdpowiedzUsuńbo Tysia jest fajna :D
OdpowiedzUsuń