środa, 1 lutego 2012

EC Kawęczyn czy EC Siekierki?


Kto zgadnie gdzie to jest? Ulicę poproszę!

Kawęczyn czy Siekierki? Wiocha czy fajocha? Tak życiowo, ogólnie? Czy jesteś zadowolony/a ze swojego życia? Po słuchaniu komentarzy rodziny i znajomych okazuje się że:
- wszystko ch*** warte
- nikt nie jest zadowolony ( a co tu mówić o szczęściu)
- Polska jest beznadziejna (to już nic nie poradzę)
- nie ma pracy (hmm, o szukaniu pracy trzeba myśleć już na studiach, a nie dzień po obronie)
- Ludzie beznadziejni
- nie ma gdzie kogoś poznać
- pogoda do bani (tu się zgodzę)
- młodość ucieka i życie też
- kasy nie ma (to chyba wynika z powyższych czemu)
- jeżeli ktoś nie narzeka, to TYLKO dlatego że nie wie jak mu źle (nie ma porównania)

Ludzie! Opamiętajcie się! Byłam za granicą, na krótko wprawdzie, ale jakoś skały nie srały, mury nie pękały. Prawie na pewno NIE podobałoBY mi się za granicą na dłużej.
Prawdopodobnie (zacytuję koleżankę, która spędziła za granicą parę lat) w Polsce jest trudniej coś załatwić etc., ale ogólnie nie jest gorzej niż gdzie indziej, i nie wyjechałaby z Polski.
Wiadomo, iPhony są droższe, ale nie widzę sensu marnowania życia na żałobę po tym że nie mieszkam w kraju X. Nie muszę oszczędzać rok na dobre buty, nie głoduję, nie przepracowuję się też ;) śpię ile chcę, mam chłopaka ( a jakby się z nim nie udało, to mogę znaleźć lepszego ;) )
Całe życie mieszkam tu, i choć dostanie się do lekarza czy zapisanie dziecka do przedszkola graniczy z cudem, a mieszkania kosztują fortunę, to wolę to, bo to znam od podszewki, niż zmianę mentalności na "how are you?" "fine" "bye"...
Może ja mam mylne wrażenie marzenie co to będzie jak się wyprowadzę z domu...bo widzę siebie w ładnych sukienuniach (które kupię zanim się wyprowadzę), wesołą i zadowoloną, zmęczoną, ale szczęśliwą. Głównie widzę spotkania z koleżankami przy piwku/ drineczku, kiedy nie trzeba wracać do domu! Bo się w nim jest! Mam wrażenie że jak się wyprowadzimy z Cyrylem to będą najlepsze lata mojego życia. Bardzo bym chciała zamieszkać razem jeszcze na studiach, ale to się może nie udać. Zawsze myślałam o takim czasie, kiedy nie będzie mi szkoda kasy nawet na Coffee Heaven (to mój wyznacznik zamożności - jak ci nie szkoda 15 zł na kawę, to znaczy że masz jej w bród [kasy, nie kawy]), ale nawet jakbym miała setki tysięcy, toi tak mi będzie szkoda, za twardo stoję na ziemi. To wina/ zasługa wychowania. Zbieram kasę jak głupia, a i tak tabletu nie kupię, bo jestem komputerowym debilkiem ;) na wakacje nie pojadę, bo jechać gdzieś z Cyrylem to prosić się o kłopoty:P
Więc czekam na to mieszkanie razem.
Oczywiście może być i inaczej, cóż, to już nie zależy ode mnie.

5 komentarzy:

  1. Przyznaję się, że myślę podobnie. I o mieszkaniu w Polsce, którą lubię, bo jest moja. I o fantastycznym życiu, które mnie czeka po wyprowadzce z domu ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. to ja bede wpadac do ciebie na drineczki, jeden dwa do siedmiu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. tak, bo wychowałaś się w biedzie i ile byś nie zarobiła, to i tak bedziesz to wydawać na kaszę i pieniądze chować do woreczka, a woreczek do drugiego woreczka, a ten woreczek jeszcze do woreczka i ...
    i będziesz mieszkać z Cyrylem i z jego samczym zapachem i szczęście będzie się lało grubym strumieniem :) razem z tapczanem o szerokości 90cm i stolikiem ze sklejki (ja to tak widzę, a nie piernaty i luksusy z IKEA :P)
    I.

    OdpowiedzUsuń
  4. Stolik ze sklejki to akurat z Ikei jest. No nie wiem jak to będzie, bym się przekonała jak to mieszkać samemu, a Cyryl jest niezbędnym środkiem do tego celu.

    OdpowiedzUsuń
  5. siekierki oczywiście, obok św Bonifacego i tego kościoła na rogu!
    I.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...