Mój blog upada z winy czytelników! Upraszam o komentowanie! Agata tylko jest pod tym względem w miarę porządna, a Antares, Tyśka, Marta, Iwona i Ciotka Joasia? czyli ustawowi odbiorcy ;)) się obijają! Gośka też jeżeli to czyta:P i inni! Bo z pożytkiem dla świata przestanę pisać.
Ostatnio w autobusie podrywał mnie chłopak! Usiadł obok, popukał w ramię i zagadał, na początku myślałam ze skądś go znam albo z kimś mnie pomylił, ale nie. Ja bym się tak nie odważyła, ale gdybym nie byłą tak szczęśliwie zakochana w Cyrylu, to kto wie, pewnie bym się z nim umówiła. Zresztą bardzo przypominał mi z zachowania i trochę z wyglądu chłopaka z którym dawno temu parę razy się spotkałam. Łapał mnie za rękę, bezczelny!!! ale komplementów nie prawił:P W życiu trzeba walczyć o swoje, nie pomijać żadnej okazji. Tamten chłopak nie marnuje żadnej podróży autobusem, i pewnie niedługo któraś się z nim umówi na kawę.
W Walentynki / Cyrylinki ( bo to jego imieninki) byliśmy w Szwejku na kolacji. Pierwszy raz gdy tam byłam, bardzo mi się podobało; ale gdy chodzę z Cyrylem, jest tłoczno, jedzenie niby dobre ale bez rewelacji, a na dodatek miejsca dla palących albo jedyne wolne są w ogródku, gdzie jest chłodnawo. Dzisiaj się wybieramy z nim i Ewą gdzieś na Ząbkowską, nie wiem dokładnie jeszcze gdzie, sporo tam knajpek. Nigdy w nich nie byłam: W oparach absurdu, Po drugiej stronie lustra. A na Wileńskiej koło Cyryla jest Sens Nonsensu:P tam byłam, bardzo sympatycznie. To mały pub taki, jaki wg mnie pub powinien być: wystrój nie odświętny i najnowszy, ale klimatyczny, starawe mebelki, wzorzyste tapety i przyciemnione światło. A nie stoły i ławki z emblematami kompanii piwowarskich. Fajne miejsce to też Zakątek przy Chmielnej, i Cztery Kąty na Hożej bodajże. Bo ja z Cyrylem non stop gdzieś wychodzę- koleżance można powiedzieć: Nie chce mi się, ale z chłopakiem zawsze miło się spotkać, gdzie by to nie było. Masę czasu przesiedzieliśmy w Indeksie, no i w klubach: głównie Club Rock i Neo.
Wczoraj byliśmy na kręglach- nigdy wcześniej w to nie grałam, ale świetna zabawa. Zamiast siedzieć w pubie i smętnie pić piwo, to można rozbudzić w sobie żyłkę współzawodnictwa i trochę się poruszać! Przy okazji robiąc też to co w pubie zwykle. A na Warszawiance wcale nie wychodzi to specjalnie drogo, do poniedziałku do czwartku za 40 zł/ h. Kiedy się na jak ja zniżkę UW, to -20% ;) bardzo mi się to podobało i chętnie powtórzę. Albo bilard. Oczywiście mam zerową praktykę i nie idzie mi za dobrze w żadnej z tych gier, ale to drobiazg. Kręgle jednak fajniejsze od bilarda moim zdaniem.
Cyryl jedzie w góry jednak na krócej, 4-5 dni zamiast tygodnia. I bardzo dobrze.
Ostatnio w autobusie podrywał mnie chłopak! Usiadł obok, popukał w ramię i zagadał, na początku myślałam ze skądś go znam albo z kimś mnie pomylił, ale nie. Ja bym się tak nie odważyła, ale gdybym nie byłą tak szczęśliwie zakochana w Cyrylu, to kto wie, pewnie bym się z nim umówiła. Zresztą bardzo przypominał mi z zachowania i trochę z wyglądu chłopaka z którym dawno temu parę razy się spotkałam. Łapał mnie za rękę, bezczelny!!! ale komplementów nie prawił:P W życiu trzeba walczyć o swoje, nie pomijać żadnej okazji. Tamten chłopak nie marnuje żadnej podróży autobusem, i pewnie niedługo któraś się z nim umówi na kawę.
W Walentynki / Cyrylinki ( bo to jego imieninki) byliśmy w Szwejku na kolacji. Pierwszy raz gdy tam byłam, bardzo mi się podobało; ale gdy chodzę z Cyrylem, jest tłoczno, jedzenie niby dobre ale bez rewelacji, a na dodatek miejsca dla palących albo jedyne wolne są w ogródku, gdzie jest chłodnawo. Dzisiaj się wybieramy z nim i Ewą gdzieś na Ząbkowską, nie wiem dokładnie jeszcze gdzie, sporo tam knajpek. Nigdy w nich nie byłam: W oparach absurdu, Po drugiej stronie lustra. A na Wileńskiej koło Cyryla jest Sens Nonsensu:P tam byłam, bardzo sympatycznie. To mały pub taki, jaki wg mnie pub powinien być: wystrój nie odświętny i najnowszy, ale klimatyczny, starawe mebelki, wzorzyste tapety i przyciemnione światło. A nie stoły i ławki z emblematami kompanii piwowarskich. Fajne miejsce to też Zakątek przy Chmielnej, i Cztery Kąty na Hożej bodajże. Bo ja z Cyrylem non stop gdzieś wychodzę- koleżance można powiedzieć: Nie chce mi się, ale z chłopakiem zawsze miło się spotkać, gdzie by to nie było. Masę czasu przesiedzieliśmy w Indeksie, no i w klubach: głównie Club Rock i Neo.
Wczoraj byliśmy na kręglach- nigdy wcześniej w to nie grałam, ale świetna zabawa. Zamiast siedzieć w pubie i smętnie pić piwo, to można rozbudzić w sobie żyłkę współzawodnictwa i trochę się poruszać! Przy okazji robiąc też to co w pubie zwykle. A na Warszawiance wcale nie wychodzi to specjalnie drogo, do poniedziałku do czwartku za 40 zł/ h. Kiedy się na jak ja zniżkę UW, to -20% ;) bardzo mi się to podobało i chętnie powtórzę. Albo bilard. Oczywiście mam zerową praktykę i nie idzie mi za dobrze w żadnej z tych gier, ale to drobiazg. Kręgle jednak fajniejsze od bilarda moim zdaniem.
Cyryl jedzie w góry jednak na krócej, 4-5 dni zamiast tygodnia. I bardzo dobrze.
Kręgle są super! Weźcie kiedyś i mnie jak nie będziecie iść we dwójkę oczywiście :D
OdpowiedzUsuńI byle do wiosny, bo jak ciepło to można się spotkać na powietrzu i jest miło, a nic nie kosztuje.
Cieszę się, że mój wkład komentarzowy został doceniony!
A z miłych miejsc to polecam Same Fusy, bo w sumie nic innego nie znam. No jeszcze Bzika Kulinarnego.. ale jego nie polecam ;D
A w Coffeetee jest dobra gorąca czekolada! Byłam ostatnio z Brzozą ;D
A tak w ogóle, to ja bym się bała umawiać z kimś poznanym w autobusie.. w końcu nie ma się pojęcia kto to taki. A nóż jakiś morderca, złodziej czy inny.. :]
OdpowiedzUsuńno tak, a ja wczoraj w autobusie spotkałam religijnego kolege z roku, czyli Oskara ;P hihi
OdpowiedzUsuńTo cudownie, ze ejstes tak szczesliwie zakochana w Cyrylu, wasza miłosc powinna byc tematem dla poetów i malarzy :) np. Cyryl i Weronika na kręglach, apoteoza mielkiej nieskończonej milosci. Ja tam lubie Przejscie. Jest tam kanapa. Kanapa jest super ;)
zajrzyj do Snu Pszczoły, w końcu blisko od Kiriła;)
OdpowiedzUsuńCzytam czytam, tylko nie zawsze chce mi się komentować. Rozleniwiłem się ostatnio :P
OdpowiedzUsuńCo do Szwejka, to polecam Wam "Piwną Kompanię" lub "Bazyliszka" na starówce. Menu bardzo podobne, bo to ci sami właściciele a nie są chyba aż tak oblegane. Aczkolwiek w poniedziałki w Kompanii bez rezerwacji nie da rady znaleźć stolika :P