piątek, 14 sierpnia 2009

Garniarnia in Sopot

Występują: klony (Weronika i Iwona) , pokemony (Gosława i Marta), podrzutek Chaosu (Aśka) i pan z Perełki aka Goły i Wesoły.

Zaczęło się całkiem niewinnie, o 6:40 w czwartek 6 sierpnia, w pociągu Neptun relacji Warszawa Zachodnia -Gdynia Główna. Gosława zarządała ode mnie wieczka do herbaty za dodatkowy cukier i pożarła moją sałatkę z poRem i szynką . Ja w zemście ukradłam jej poczęstunkowe ciasteczko.

Kolejna odsłona: godzina 23, zabrakło piwa, wycieczka do monopolu, a w drodze powrotnej... spotkanie z panem jadącym do Perełki, który najpierw niby tylko chciał wyłudzić papieroska, a potem naszła go taka myśl: Za ile się zabawimy? Weronika i Gosława uciekają z autobusu dzikim pędem, Weronika w rękawie ma 1 piwo Okocim, Gosława na 6 w plecaku.

Pobudka wczesnym rankiem koło 10, juz o 12 bywałyśmy zwykle na plaży. Plażowanie, potem obiad, znowu plażowanie, a potem party w Imprezowym Pokoju 120 u Władcy Klubu!

Setlista:

  • Rabatki- Los Trabantos
  • Like a Prayer- Madonna
  • Policeman- Jamal
  • Rozczochrany Łeb- Habakuk
  • różne -Abba
  • Spierdalacz- Pogodno

Obowiązkowy taniec z prostownicami, w wariancie bardziej wschodnim z warkoczem Julii Timoszenko z papieru toaletowego :)

Dwa razy garniarnia piła na wyjeździe w Gdyni: w klubie Contrast ^^ okrętowe klimaty, a raz u państwa rodziców koleżanki, zeszły dwie połóweczki żóbróweczki. Bo my juz nie pijem tylko piwa, z nas są true drinkary - drin z limonką (na wieczorku pożegnalnym) to była jakość sama w sobie, żoładkowa gorzka czysta nie jest zła. A jak sie po niej gra w tysiąca, tylko karty ryba walą (tą rybą, o której pokemony zapomniały że ją zjadły)

Ostatni akt: pożegnalny sopocki drin dorabiany w pociągu, zagryzany kanapką z makrelową pastą.

K O N I E C

W bardziej prozaicznej konwencji: wyjazd bardzo udany. Na początku obawiałam sie tęsknienia z Kiryłem lub Cyrylem, jednym z nich, ale szybko sobie uświadomiłam że bez sensu byłoby branie go na ten wyjazd, bo solidarność jajników by go przygniotła. A tak, wybalowałam sie swobodnie z koleżankami i siostrą. Bałam się też, że jak to bywa gdy z kimś dłużej przebywasz, że zaczniemy sie wkurzac i pokłócimy sie strasznie - nic takiego nie było, w serdecznej atmosferze dotrwałyśmy końca wyjazdu i zdecydowanie nie mamy siebie dosyć.

Było nam miło, wesoło, smacznie, ciepło i słonecznie, trochę w stanie nieważkości, wyjazd na tydzień to idealna długość. Przeczytałam "Dzieci Stalina", opaliłam się, nie zbankrutowałam... Więcej takich wyjazdów!

Uczestnicy wyjazdu garnuchów mogą dodawać alternatywne wersje wydarzeń w komentarzach :)

7 komentarzy:

  1. Sałatka z potem?? O bożesz ty mój! To musiało być paskudne! ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Eeee to fajnie :D Widzę, że party było prawie 24 h na dobę :D Trójmiasto jest super miejscem na wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie jadłam żadnego potu:) chyba ze iwona dodała coś od siebie jak ją robiła, do tej pory nie mam pewnoci czy to ja zjadlam ta rybe

    OdpowiedzUsuń
  4. xD sałatkę poprawiłam, ale fakt że były w niej i pot i łzy. A zjadłaś ją jak amen w pacierzu, i na dodatek zutylizowałaś mój warkocz Julii T. z szaraka!!! Czy pisałam coś o konkursie karaoke do prostownicy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezus-Marian, połowy tego wpisu nie zrozumiałem :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie łzy i pot w sałatce debilko, to ja ja zrobiłam. Mi tez się podobał wyjazd, do tego stopnia, ze wiecej z Toba na wakacje nie pojade _-_
    Leniwo

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, cudny wyjazd musiał być - aż zazdroszczę :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...