wtorek, 8 lipca 2014

Wakacyjne CZŚ

Centrum Zarządzania Światem według Weroniki. Nasz pokój jest w lekko staro-pierduńskim klimacie, mały kredensik? Jak nazwać ten mebel? Dwa fotele, stolik, łoże z za wąską kołdrą - ratuje nas tylko mój koc niby plażowy, pod którym ja śpię. Trochę w piachu, no cóż, nie dali dwóch kołderek to ich wina. W łazience wszystko co potrzeba i nic poza, ciuchy leżą na siatce na podłodze.
Oprócz wielkiego madness pod ścianą, mamy tu mnóstwo potrzebnych i pomysłowych rzeczy, jak moja suszarka prania na kablu od telewizora ^^.
Patrząc od lewej: gazeta Claudia must have wakacyjny, jako gazeta a nie Claudia akurat. Lubię Claudię bo jest sporo lekkiego do poczytania. Oczywicie wolę Skarb z Rossmanna ale nie było >.<
Etui na laptopa mojego niebieskiego. Owsianka instant. Okulary słonaczne, siata z Ikei z lekami i herbatą i sztućcami. Kosmetyki: krem do rąk i zarazem wszystkiego, psik psik na komary, mini zmywacz i dezodoranty.
Różne produkty żywieniowe jak ser, chleb, mały soczek z Polskiego Busa (w podróży poczęstowano nas drożdżówką, soczkiem, lodami z herbatnikami! za free!) kawa, śmietanka, cukier.
Tacka po serze w roli talerza. Zestaw e-papierosowy Cyryla. Oprócz sztućców mam swoją kubko miseczkę żółtą, akurat na zupkę lub owsiankę, oraz kubek termiczny. Bardzo dobrze że to zabraliśmy, bo tutaj się o coś doprosić...


piątek, 4 lipca 2014

Lato z Wredoniką

Nadszedł długo wyczekiwany urlop. Nawet szybciej niż miał, bo w wyniku małej frekwancji dzieci w przedszkorpo odesłano nas na urlopy z nadgodzin. Pozałatwiałam swoje sprawy, posprzątałam, jeżdzilam samochodem po Ursynowie (z sercem w przełyku), naprawiłam zepsutą spłuczkę (tzn kupiłam część, którą spuściłam z prądem), dodzwoniłam się do lekarza, zaniosłam blender do naprawy i zrobiłam jakieś zakupy. No i pizzę kupiłam :) Odwiedziłam swojego lekarza w hospitalu Bielańskim oraz zrobiłam profilaktyczną cytologię na Ursynowie. Przynajmniej w tym Centrum Profilaktyki babka nie pobiera wymazu jak resztek majonezu ze słoika. Uprałam rzeczy na last minute, odwiedziłam babcię swojego ex... może to bez sensu, ale babcia, w przeciwieństwie do ex, jest ok :)

Jutro czas do Ostródy. Jestem przerażona. Po pierwsze, niby zarezerwowałam miejsce, ale koleś nie żądał zaliczki. Fajnie, ale jaką mam pewność, że jest rezerwacja zrobiona? Z O.W. Wodnik wysyłali kopię umowy do podpisu, a tu nic. Dzwoniłam 2 tygodnie temu, potwierdzałam, mam dzwonić w dniu przyjazdu i podać godzinę. Dzwoniłam dziś, i nie dodzwoniłam się :/ napisałam maila też. Więc nie wiem w sumie na czym stoję. Co mam zrobić, gdy się jutro nie dodzwonię?
Jechać w ciemno? Narażać się na stres, niepotrzebną podróż, zmęczyć   się jak dziki osioł na nic?   Bo jesteśmy tacy udani , że na pewno byśmy nic nowego na miejscu nie znaleźli. A jak nie pojedziemy - tracimy bilety, ale możemy znaleźć coś pewniejszego, co na dodatek nie jest 2 kilometry od plaży... (za późno, tzn wczoraj sprawdziłam to - do jeziora blisko, ale do plaży miejskiej prawie 2 km).
A już napakowałam wszystko, czyli:

  • nóż widelec łyżkę kubkomiskę       
  • pastę do zębów, szczotkę
  • krem z filtrem Vichy 50
  • podkład
  • tusz i Eyebrow artist i Cienie i pędzelek
  •  Szampon Bambino przelany, żel przelany, odżywkę przelaną w pojemnik na mocz (hmm, mam też pojemnik na ...)
  • niezbędnik okresowy- you never know kiedy cię zaatakuje, na 100% na wakacjach
  • Urofuragin - bo też you never know
  • żel antybakteryjny z TBS
  • Waciki i płyn do makijażu przelany (dwufazowy, jak przelać obie fazy? Ale się udało)
  • Stopery! Stoperan też
  • Kremy różne
  • KOSTIUM
  • japonki sandały
  • parasol, chustka
  • reszta to zwykłe ciuchy
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...