niedziela, 1 września 2013

Zapomniał wół...

The early bird catches the worm.
Beggers can`t be choosers.
Don`t count your chickens before they`re hatched.
A bird in hand is worth two in the bush
The old cow thinks she was never a calf
Cut your coat according to your cloth
i moje ulubione: Birds of feather flock together
Co mnie tak naszło na angielskie przysłowia? Ano znalazłam pracę, gdzie mówię tylko po angielsku, polega ona na nauce dzieci w przedszkolu metodą imersji :) czyli zanurzeniu w środowisku językowym. Wysłałam CV w odpowiedzi  na ofertę, tak jak wysyłałam na recepcjonistki, sekretarki u dentysty etc. Po procesie rekrutacji zostałam zaakceptowana, zgodziłam się na wszystko od razu, nie przyszło mi do głowy odmówić - Don’t look a gift horse in the mouth. Może nie szukałam akurat czegoś takiego, ale jestem zadowolona. Trzeba w życiu próbować nowych rzeczy i nie stawiać tylko na 1 kartę-Don`t put all your eggs in one basket. Mama zawsze mnie zachęcała do pracy w przedszkolu, same plusy: 4 posiłki, spacerki na powietrzu, z dziećmi można się pobawić. Przedszkole prywatne, płacą nieźle, są wycieczki, jak do aeroklubu :D

Koniec szukania pracy, precz z wysyłaniem CV po polsku i angielsku na posady, których nazwy nie rozumiem (pewnie chodzi o junior korposzczura). Powiedziałam koleżance, która podsyłała mi oferty (np. pracownik witający klientów w salonie Porsche), że już nieaktualne, że pracuję i gdzie. A ona: O rany, współczuję! Z dziećmi?! Przecież Ty nie lubisz dzieci! Zamiast się ucieszyć czy chociaż tak powiedzieć, taka reakcja?! Jakoś pozytywnie zmotywować? Własnie chyba zapomniała jak sama pracy szukała, jak cały internet był pełen jej żali i płaczy, jak składała CV na ekspedientkę w Zarze czy H&M albo na kelnerkę w Zapiecku! A teraz jest korposzczurem, robi coś nudnego i marzy o innym życiu za granicą.
A wczoraj byłyśmy z Iwoną i jeszcze jedną koleżanką (przedszkolanką) na koncercie grupy Closterkeller w Parku Praskim. Ech, jednak Praga i praskie klimaty są niezaprzeczalne, ludzie grubiej ciosani, inni niż nawet na Gocławiu, o lewej stronie nie wspomnę. Chyba połowa widowni przyszła sobie posiedzieć i popatrzeć i wypić przyniesione z domu piwo. Potem w domu zjedliśmy pizzę z Nowolipek (taka pizzeria się otworzyła u nas, Pizzeria z Nowolipek się nazywa) i pobawiliśmy się z kotem.
The early bird catches the worm, but the second mouse gets cheese

2 komentarze:

  1. Myślę, że praca z dziećmi jest dużo przyjemniejsza niż z dorosłymi! Może bardziej wymagająca, ale jaka satysfakcja może z tego być (tryb przypuszczający, bo nie wiem, nie pracowałam z dziećmi :P) No i jest wesoło i kolorowo. Uważam, że super. A jak Ty jesteś zadowolona to już w ogóle pozazdrościć :D
    I uważam, że to zdecydowanie lepsze niż witanie klientów w salonie Porsche ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak tak dziś popatrzyłam na podejrzane towarzystwo, które się kręciło z piwem pod blokiem, to Ursynów się na chwilę zbliżył do Pragi. Taki awans po odwróconej drabinie społecznej.
    Dzieci spoko, lepsze to niż "całuję rączki i nóżki w salonie Porsche", brzmi ciekawiej ;)
    Ja jeszcze trochę posiedzę w domu z tvn i węglowodanami i się nie będę do niczego już nadawać. Pizza wczoraj to też węgle :|

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...