Dwa liski, porzucone przez jakieś dziecko w restauracji w Ikei znalazły dom na Bora Bora. Co jest ze mną nie tak, skoro widok leżącej zabawki odebrałam jako obraz porzucenia i smutku? Tzn czemu nadaję zabawkom cechy istot żyjących, ten etap rozwoju powinnam już mieć za sobą. W Ikei kupiliśmy tyle, ile daliśmy radę unieść na plecach:
- wycieraczkę Borris ;>
- zegar na ścianę
- po 2 talerze płytkie i głębokie
- 4 noże stołowe
- obieraczkę do warzyw
- tłuczek do mięsa
- 2 silikonowe deski do krojenia
- 2 poduszki Granat i poszewki Malin Figur
- regał Albert (4 półki, najtańszy)
- śmietnik na papiery
- lampkę LED-ową
- wieszak na paski i apaszki
- plastry
Wreszcie luźniejszy dzień i mogę trochę pomieszkać w mieszkanku, a nie tylko pogapić się w kompa i iść spać, nawet coś ugotowałam ( i spaliłam mięso w mikrofali) - dzięki mamie Patrycji mamy jeszcze zapasy na długo. Czas na sprzątanie nadejdzie jutro. A, kupiłam też szczotkę zmiotkę i szufelkę, tu chyba nie było. Ja kupiłam, mama powiedziała że zapłaci. Ogólnie rodzice dużo mi pomagają, ojciec przewiózł moje graty, mama upiekła mięso, zrobiła naleśniczki, kupują mi jakieś drobiazgi albo dają z domu. Od strony Cyryla na razie nic takiego nie miało miejsca.
Do dobrego człowiek szybko się przyzwyczaja, Iwona mnie prawie z domu pogoniła jak przyszłam. To co najbardziej mi przeszkadzało na Ursynowie to hałasy sąsiadów. Tupanie, bieganie bachorów że u nas żyrandol dzwoni, trzaskanie drzwi, szczekanie psa, nawet suwaną szafę słychać.
rozumiem, jestem teraz czarnym charakterem nr 1!! plocho, plocho, plochO!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńtez uważam za patologię, że wyprowadzasz się z domu a później wracasz na noc, bo musisz godzinkę dłużej pospać
OdpowiedzUsuńnawet Iwo tydzień sama nie mogła pomieszkać :D