niedziela, 27 stycznia 2013

Minimalizm -that's the idea!

Zastanawiacie się czasami ile rzeczy jest nam absolutnie potrzebne do przeżycia? A ile zaśmieca nasz domy i otoczenie bez potrzeby? My, dziewczyny potrzebujemy więcej ekwipunku niż chłopaki: ciuchy, i to nie byle jakie, ale modne, do tego buty, torebki, biżuteria, paski, chustki i bielizna, kosmetyki do każdej części ciała. Elektronika, różne zasiedlające półki i szuflady obiekty jak książki, zeszyty, akcesoria biurowe, jeśli ktoś ma hobby jak ja, to należy doliczyć skrzynki koralików i srebrnych drutów, pudełka farb, pędzle. Z racji wykonywanego zawodu tony podręczników z płytami, notatek ze studiów, inne dydaktyczne pomoce jak karty obrazkowe, puzzle dla dzieci, zabawki... to już grubo ponad 100 posiadanych przedmiotów. A może i ponad 1000. Jeśli ktoś byłby tym zainteresowany, to blogów jest masa. Nie wiem jakie usprawiedliwienie znaleźć dla pluszowego wielbłąda czy miseczki-wiewiórki.
Ale czy da się mieć tylko 100 rzeczy? Wszystkich? Majtek, noży i długopisów?
Robiłam porządki w biurku, znalazłam masę pamiątek z młodości durnej w stylu zapieczętowanych woskiem liścików do mnie samej, szklanki po piwie z Proximy, fletu z podstawówki (wywaliłam) oraz koperty po kupionej przez internet spódnicy z Tajlandii. Znalazłam też stare pamiętniki, to już była ostra jazda! Wiedziałam że tam się znajdują, ale nie byłam na tyle szalona żeby je czytać przez ostatnie parę lat :P Wyłonił się z nich obraz mnie, niedowartościowanej, zagubionej, bojącej się życia, żyjącej w niezadowoleniu i poczuciu braku, pustki, niezrozumienia i alienacji. I dziecinnej, ale ponoć to akurat mi zostało. Teraz potrafię zrozumieć siebie lepiej, widzę więcej i szerzej, i choć zrozumiałe poczucie losowej niesprawiedliwości i krzywdy zostało, to swój obecny stan ducha mogę określić jako: szczęśliwa. Oczywiście, bywam złą i smutną bo pada deszcz, jest zimno, do domu daleko, praca nie taka... ale dzięki Cyrylowi czuję się kochana, widzę jakąś perspektywę i światełko w tunelu. Nie jestem przydeptywana do poziomu -1, tak jak się czułam w poprzednim związku, po którym pozostał mi jedynie niesmak. Nie mogę przewidywać niestety co będzie dalej, wiem tylko jedno - miną w czerwcu 4 lata. W tym samym momencie poprzedniego związku było już źle, może dlatego że on już mnie nie kochał od dawna. Czemu nie zerwał, wolał mnie trzymać przy sobie? Zresztą to bez różnicy, bo doprowadziło mnie do miejsca gdzie jestem teraz :)
Ilustracją jest fotel namalowany wczoraj, ma być to zestaw flashcards do nauki. Akwarela, jak widać, 2 kolory only ;>

5 komentarzy:

  1. To już 4 lata?!?! Ło matko! Ja byłam skłonna powiedzieć, że ze dwa.. Ależ ten czas leci. Kurde.

    OdpowiedzUsuń
  2. po proszę taki zestawik flashcards:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój post zainspirował mnie do zminimalizowania liczby posiadanych rzeczy. Może masz ochotę na nienoszone szpilki na lato ;)?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam własne :P więc bez sensu nie nosić dwóch par :P chyba że ładne :D cóż zawsze można w nich ładnie leżeć

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeeeju jak ja dobrze znam ten temat ;) Przez ostatnie 5 lat przeprowadzałam się przynajmniej raz/dwa razy do roku ! Nie mogę pojąć jak to się dzieje, że te rzeczy tak strasznie się mnożą... Przyjeżdżając z jedną walizką nie możliwym jest wyjeżdżać bez co najmniej 2-óch i to po selekcji nie potrzebnych rzeczy ! Nie mniej jednak odkrywanie zapomnianych zakątków naszej dotychczasowej przestrzeni mieszkalnej, bywa czymś pozytywnym !

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...